8 | Z PERSPEKTYWY harcerski punkt widzenia. Jeśli chodzi o zlot, to jedną z rzeczy jaka zapadła mi w pamięć były koszulki. Może niewielu z Was wie albo pamięta, ale na zlocie było 6 Salve TV (inter­ne­towa tele­wi­zja die­ce­zji warszawsko-praskiej) nagrała krótki wywiad z Jadwigą i Jac­kiem Puli­kow­skimi - pol­skimi świec­kimi audy­to­rami na syno­dzie o rodzi­nie. Jacek Puli­kow­ski powta­rza w nim swoją od lat gło­szoną tezę o róż­ni­cach mię­dzy kobie­tami i męż­czy­znami, które przed­sta­wiają się następująco: "Do czego innego są stwo­rzone kobiety, do czego innego męż­czyźni. Kobiety są bar­dziej nasta­wione na czło­wieka i tam są nie­za­stą­pione, w mat­ko­wa­niu bez­po­śred­nim czy pośred­nim, takim szer­szym i na pewno w dzie­łach misyj­nych, cha­ry­ta­tyw­nych, w spo­tka­niu z czło­wie­kiem, ogromną rolę do ode­gra­nia mają kobiety. Nato­miast męż­czy­zna ukie­run­ko­wany jest swo­imi talen­tami na świat, na mate­rię, na orga­ni­za­cję, na pro­jekty, ma nawet na to ukie­run­ko­wa­nie stwo­rzony umysł, spo­sób myśle­nia, struk­turę mózgu, więc niech męż­czyźni zostaną na tych miej­scach stra­te­gicz­nych, a kobiety zostaną tam, gdzie potrzebne jest spo­tka­nie z czło­wie­kiem. Tylko pro­blem w tym, że te miej­sca stra­te­giczne, rzą­dzące zostały nazwane waż­nymi, a tro­chę spo­nie­wie­rano god­ność tych opiekuńczych". Zgoda co do ostat­niego zda­nia (wyrzu­ci­ła­bym tylko z niego słowo "tro­chę"). Cały wcze­śniej­szy frag­ment nato­miast wpraw­dzie nie zaska­kuje - prze­cież teo­rie Jacka Puli­kow­skiego są dosko­nale znane i podzie­lane przez sze­ro­kie kręgi osób - budzą jed­nak mój sprze­ciw, bo naj­zwy­czaj­niej roz­mi­jają się z moim doświad­cze­niem. Spo­tka­łam w swoim życiu zbyt wielu empa­tycz­nych męż­czyzn, wraż­li­wych na dru­giego czło­wieka i goto­wych do wspie­ra­nia go nie tylko w sfe­rze mate­rii, ale także uczu­ciowo, żebym mogła mil­cząco przejść przy tego rodzaju tezach (dodam, że nie­stety spo­tka­łam też nie­jedną kobietę tych umie­jęt­no­ści pozba­wioną). To tylko moje oso­bi­ste, wąskie doświad­cze­nie - zbyt mało, gdy­bym chciała oprzeć na tym teo­rię, że wszy­scy męż­czyźni są empa­tyczni; dość dużo, by oba­lić tezę, że męż­czyźni tacy nie są (wia­domo, że w logice dla sfal­sy­fi­ko­wa­nia twier­dze­nia natury ogól­nej wystar­czy zna­leźć jeden prze­czący mu przykład). "O zmierz­chu życia sądzeni będziemy z miłości" - mówił św. Jan od Krzyża. Czy według Jacka Puli­kow­skiego pozy­tyw­nie przez ten sąd mia­łyby przejść tylko kobiety? Prze­cież miłość doko­nuje się w rela­cji mię­dzy­ludz­kiej, wymaga odnie­sie­nia nie do świata mate­rii i pro­jek­tów, ale do dru­giego czło­wieka, do czego rze­komo męski umysł nie jest dosto­so­wany. Oczy­wi­ście, miłość reali­zuje się poprzez czyny, także przez "mate­rię, orga­ni­za­cję i pro­jekty", ale nie ist­nieje wśród monad poru­sza­ją­cych się tylko w takim świe­cie, nasta­wio­nych wyłącz­nie zada­niowo, pozba­wio­nych zdol­no­ści rela­cyj­nych. Czy zamiast dopro­wa­dzać róż­nice mię­dzy męż­czy­znami i kobie­tami do skraj­no­ści i two­rzyć z płci dwa oddzielne kosmosy, nie­malże oddzielne gatunki, mogli­by­śmy w końcu zacząć bar­dziej niu­an­so­wać i dostrze­gać, że róż­nice te są raczej innym roz­miesz­cze­niem akcentów? Bar­dzo czarna per­spek­tywa przed męż­czy­znami, jeśli mie­li­by­śmy wie­rzyć sło­wom Jacka Puli­kow­skiego. Może pocie­sze­nie przy­nie­sie im face­bo­okowy komen­tarz o. Kaspra M. Kapro­nia OFM: "No to mój święty Fran­ci­szek prze­grał na całej linii: zre­zy­gno­wał w swym życiu ze stra­te­gicz­nych pozy­cji w spo­łe­czeń­stwie i Kościele, wybie­ra­jąc bli­skość, wręcz czu­łość w sto­sunku do trę­do­wa­tych, opusz­czo­nych. Wybrał takie matkowanie". Od spraw zba­wie­nia i od św. Fran­ciszka przejdźmy na chwilę na rynek pracy. Nie od dziś wia­domo, jak ważne stały się tutaj tzw. umie­jęt­no­ści mięk­kie, a więc wła­śnie empa­tia czy zdol­ność współ­pracy oraz komu­ni­ka­cji wer­bal­nej i nie­wer­bal­nej, wszyst­kie te kwe­stie, które wyma­gają uwagi na dru­giego czło­wieka. Ist­nieje obawa, że męż­czyźni ze świata Jacka Puli­kow­skiego nie­długo zupeł­nie nie będą w sta­nie odna­leźć się w świe­cie real­nym. Zna­jący się tylko na "rze­czach", pozba­wieni mięk­kich kom­pe­ten­cji, nie spraw­dzą się w owych "miej­scach strategicznych". Wydaje się, że wielu męż­czyzn chcia­łoby wró­cić z Marsa i wielu kobie­tom znu­dził się pobyt na Wenus. Chęt­nie zamiesz­ka­liby wspól­nie na Ziemi, ale są spe­cja­li­ści, z któ­rych słów wynika, że to nie­moż­liwe. Wołam jed­nak: wracajcie! Ewa Kiedio - redaktorka "Więzi" i "Dywizu", autorka książki "Osobliwe skutki małżeństwa", żona i matka. Tekst pierwotnie ukazał się na stronie pisma "Dywiz".
Jestem facetem, więc przedstawię Wam Męski punkt widzenia. Nie od dziś wiadomo, że samce są osobnikami odpowiadającymi za rozmnażanie, a ich zadaniem jest przedłużenie gatunku. Jest to zakodowane w naszych mózgach tak bardzo głęboko, że pewne decyzje podejmujemy nieświadomie.
Doktor Sam Alexander nie mógł pojąć, dlaczego jego żona nie czuje się szczęśliwa. Przecież ciężko pracował, by miała wszystko, czego zapragnie - piękny dom, dwoje udanych dzieci, a na głowie tylko domowe obowiązki - pranie, sprzątanie, gotowanie. Co prawda kiedyś Sally była dobrze zapowiadającym się lekarzem, ale... No dobrze, skoro tak jej źle i pragnie wrócić do pracy w zawodzie, on z przyjemnością odpocznie, wyręczając ją z domowych obowiązków. Data wydania: 1995 ISBN: 978-83-7070-824-5, 9788370708245 Wydawnictwo: Arlekin - Harlequin Enterprises Seria: Harlequin Medical Romance Stron: 157 Deon.pl. Ma dwie pasje z dzieciństwa. Dziś jego życie jest podporządkowane klockom LEGO. Pierwotnie to była niewinna, dziecięca pasja. Obecnie jest to praca, za którą dostaje pieniądze. Mateusz Wawrowski od 25 lat buduje świat z klocków LEGO. Poznajcie historię mężczyzny, który podąża za dziecięcymi marzeniami. 1 rok temu Więcej wierszy na temat: Erotyk « poprzedni następny » .. Gdy bym mógł być z tobą to bym cie pieścił aż do rozkoszy twój punkt znał bym już napamieć i nawet w ciemnosci bym mógł znaleśc. Twymi ustami bym sie delektował a jezykiem sie bawił. Cały ja i ty byśmy byli w topniejącej się rozkoszy, rozkoszy namiętnosci i miłości. Twe ciało bym nosił na rękach a w łóżku oddawał się cały A teraz mój kochany skarbie pocałuj to co przypomina mnie i pomysl to ze ja cie ciagle pieszcze. Rozkosz i namietnosc .. Napisany: 2006-03-23 Dodano: 2006-03-23 23:57:28 Ten wiersz przeczytano 563 razy Oddanych głosów: 3 Aby zagłosować zaloguj się w serwisie « poprzedni następny » Dodaj swój wiersz Wiersze znanych Adam Mickiewicz Franciszek Karpiński Juliusz Słowacki Wisława Szymborska Leopold Staff Konstanty Ildefons Gałczyński Adam Asnyk Krzysztof Kamil Baczyński Halina Poświatowska Jan Lechoń Tadeusz Borowski Jan Brzechwa Czesław Miłosz Kazimierz Przerwa-Tetmajer więcej » Autorzy na topie kazap Ola Bella Jagódka anna AMOR1988 marcepani więcej » 23 views, 4 likes, 0 loves, 0 comments, 0 shares, Facebook Watch Videos from Ringier Axel Springer Polska: Podcast Jarosław Kuźniar LIVE „Męski punkt widzenia” zadebiutuje już dziś o 18:00, na Ta strona korzysta z ciasteczek aby świadczyć usługi na najwyższym poziomie. Dalsze korzystanie ze strony oznacza, że zgadzasz się na ich użycie. Dowiedz się więcej: RODOAkceptuję
MĘSKI PUNKT WIDZENIA - Sypialnia, styl industrialny - zdjęcie od FAMM DESIGN Przekonaj się sam i stwórz swoje wymarzone wnętrze z Homebook.pl! Raty 0%.

Teczki skórzane zalicza się do niezbędnych elementów każdego eleganckiego mężczyzny. Szczególnego znaczenia nabiera ta sprawa w wypadku biznesmena. Dlaczego warto zainwestować w tego rodzaju dodatek? Czym się kierować przy jego wyborze? Z czym go połączyć i w jakiej stylizacji sprawdzi się najlepiej? Praktyczny rekwizyt dawna teczka męska ze skóry jest kojarzona z osobą szykowną i mającą świadomość swojej wartości. Przy jej wyborze należy zwracać uwagę na to, by była wykonana z najlepszych materiałów. Ma to szczególne znaczenie podczas promocji. Może się wówczas okazać, że przecena dotyczy jedynie towarów gorszej jakości. Trzeba przy tym pamiętać, że teczka musi prezentować się nienagannie, ale również stanowić uzupełnienie i ozdobę garderoby. Poza tym jej rolą jest przechowywanie i organizacja niezbędnych przyborów, które musimy mieć zawsze przy sobie. Powinno się znaleźć w niej miejsce na tablet, telefon, karty kredytowe, klucze, wizytówki i inne ważne dla nas akcesoria. Jeśli do kompletu mamy pasek, to ułatwi on nam noszenie teczki męskiej w różnych sytuacjach. Elegancki dodatek Teczka ze skóry zawsze powinna podkreślać męską stylizację. Musi być przy tym elegancka, dodawać gracji i powagi. Poza tym jej funkcjonalność powinna pozwalać na przechowywanie dokumentów, notatników i innych drobiazgów biznesowych. Choć zazwyczaj teczka męska kojarzy się z ludźmi sukcesu, to trzeba pamiętać, że nadaje się nie tylko do garnituru. Można jej używać także do strojów casualowych i cieszyć się elegancją stylizacji. Świetnie się będzie komponować z koszulą, T-shirtem i dżinsami. Szczególnie klimat miejski będzie się do tego nadawał. Styl retro też pasuje do teczki męskiej. W takiej sytuacji trzeba poszukać produktu o nietuzinkowym designie, który będzie się odznaczał oryginalnością. Kompozycje klasyczne Wśród miłośników teczek męskich jest sporo osób, które uwielbiają klasykę pod tym względem. Chodzi o takie dobranie tego elementu, by pasował kolorystycznie j materiałowo do paska spodni, obuwia oraz paska do zegarka. Zachowując taką harmonię, zawsze będziemy wyglądali stylowo. Przełamanie w tej kwestii można uzyskać poprzez dodanie kolorowych skarpet czy też kontrastowej poszetki. Jeżeli jednak często zmieniamy kolor obuwia, to dobrym rozwiązaniem może się okazać przeciwstawienie barw w stosunku do koloru teczki. Taka kreacja będzie bardziej swobodna i lepiej pasuje do okresów wiosennych i letnich. Teczka na każdą okazję Kiedy rozmyślamy o wykorzystaniu teczki skórzanej, to należy pamiętać, że pasuje ona nie tylko do osób zajmujących się biznesem czy odnoszących sukcesy. Można ją zabrać na bardziej swobodne spotkanie towarzyskie, zakupy czy randkę. Wystarczy trochę wyobraźni, by połączyć ją z elementami ubioru. Osoby, dla których teczka męska jest czymś powszednim, cieszy fakt, że tego typu produkty nigdy nie wychodzą z mody. Poza tym są uniwersalne i pasują do różnych stylizacji. Do tego są bardzo trwałe i pozwalają zabrać ze sobą wiele niezbędnych rzeczy. Sprawdzają się w różnych sytuacjach życiowych i podkreślają męskość i charakter. Zdecydowana większość z nich jest starannie wykończona i posiada przemyślaną konstrukcję.

Młodzi ludzie z działających przy domach kultury kół fotograficznych opowiadają o tym, jak widzą własne miasto i jego mieszkańców. Fotografowanie jest dla nich szkołą rozwijania wrażliwości.
Czy umiemy cieszyć się z seksu? To akurat pytanie retoryczne. Tomkowi, naszemu korespondentowi z męskiego świata, zadaliśmy zupełnie inne: co Polacy robią w łóżku źle? I jeszcze jedno: z kogo powinniśmy brać przykład? Też – podobnie jak resztę redakcji – zaskoczyły mnie wyniki badań i li­sta najbardziej zadowolonych ze swo­jego życia seksualnego krajów. Bo te dotyczące wyłącznie Polski i satysfak­cji z seksu, opublikowane już jakiś czas temu, były tak optymistyczne, że aż podejrzane. Zadowolenie zade­klarowało wtedy ponad 70 proc. prze­pytywanych osób. Niezły wynik, niejeden gorącokrwisty południowiec na pewno nam pozaz­drościł. Nie miał czego, bo szczerze podejrzewam, że ta nad­wyżka normy (i zwyżka formy) to niezłe oszustwo, skoro nie awansowaliśmy do dwunastki najbardziej usatysfakcjo­nowanych krajów (to ta nowsza lista, notowanie sprzed kilku miesięcy). Wiem, co was faktycznie interesuje. Czy ja jestem zadowolony ze swojego życia seksualnego? Nawet. Biorę pod uwagę dwa czynniki. Częstotliwość (zdarza mi się w miarę regularnie) i jakość (stosunek, nomen omen, udanych do nieudanych sytuacji jest bardzo OK). Koledzy mówią, że mają podobnie albo go­rzej. Koleżanki mówią, że mają częściej gorzej niż podobnie. Nie jest najlepiej i nijak nie sumuje się to w 70-procentowe zadowolenie. To co robimy źle i kto robi dobrze? ZIMNO I PADA Jak możemy być zadowoleni z naszego życia seksualnego, skoro nie potrafimy cieszyć się życiem tak w ogóle? To też zbadano. I okazało się, że Polacy są jednym z najmniej szczę­śliwych państw w Europie. Zresztą nie trzeba raportów Euro­statu, żeby to zauważyć – wystarczy wyjść na ulice. Nie, że­bym sam chodził po mieście z permanentnie przyklejonym bananem, ale weź się uśmiechnij do kogoś obcego na przy­stanku autobusowym, a od razu pomyśli, że coś wzięłaś, ewentualnie że chcesz mu coś sprzedać. Jesteśmy krajem spiętych, naburmuszonych frustratów. Narzekanie mamy w genotypie. Wszystko nas wkurza, nic nam się nie podoba. Pogoda, praca, ludzie. Jesteśmy zmęczeni i zestresowani, a o zdrowym hedonizmie i kulturze przyjemności nikt tu nie słyszał. A seks? Albo grzech, albo wstyd. Wiem, że moc­no generalizuję, bo pokolenie Tindera – czyli zdecydowanie moje – jest w tej kwestii dużo bardziej wyluzowane. Ale szyb­ka konsumpcja – „mamy matcha i blisko mieszkasz, więc za godzinę u mnie” – też nie do końca sprzyja ogólnemu po­czuciu zadowolenia (dlatego w ocenie swojej satysfakcji z ży­cia seksualnego wziąłem pod uwagę dwa czynniki, bo sama regularność jeszcze nic nie robi). W burgerze z sieciówki – mimo że cudownie leczy kaca – też się jakoś specjalnie nie rozsmakowujesz, no nie? Polaków podobno pogrążają w łóżku lenistwo i egoizm (jestem Polakiem, nie jestem bez winy), Polki – nieśmiałość w mówieniu o tym, co je kręci. Wszystkich, niezależnie od płci – brak luzu, entuzjazmu i wy­obraźni. Nie można sobie przeszczepić temperamentu (nie­którzy widocznie rodzą się z wyższym libido), ale można kil­ka rzeczy podejrzeć u bardzo zadowolonych obcokrajowców. ROMAN POLAŃSKI WIE, CO DOBRE Szwajcaria słynie nie tylko z serów, czekolady, stoków nar­ciarskich i systemu bankowego, którego zazdrości im pół świata. Okazuje się, że to właśnie Szwajcarzy są najbardziej zadowolonym z jakości swojego pożycia narodem. Nic dziw­nego, że to tam osiadł Roman Polański, gdy chcieli go dopaść pamiętliwi Amerykanie (nawiasem mówiąc, oni też nie zała­pali się do szczęśliwej dwunastki). Ich sekret? Edukacja seksu­alna w Szwajcarii zaczyna się już w przedszkolu. W Polsce? Zależy, kiedy dzieciak dorwie się do stron porno, ewentual­nie kiedy jego starsi koledzy podzielą się z nim po lekcjach magazynami dla dorosłych (wzruszam się na samo wspo­mnienie). Szwajcarzy są narodem świadomym, to raz. A dwa: nie lubią się nudzić i np. chętnie przyznają się do uprawiania seksu w miejscach publicznych. Nie mówię, żebyś od razu zaczęła testować parki, przymierzalnie i toalety w knajpach (może grozić mandatem), ale wyjdź raz na jakiś czas ze swo­jej strefy komfortu. Szukaj. Próbuj. Zabaw się. Zakładam się o wszystko, że pod kołdrą i przy zgaszonym świetle nie robi­ła tego nawet twoja babcia. DOLCE VITA Włosi nie tylko wylądowali na trzecim miejscu w zestawie­niu najbardziej usatysfakcjonowanych seksualnie krajów, ale również zostali okrzyknięci najlepszymi kochankami na świecie. Nie wiem, co robią lepiej, ale z pewnością robią to znacznie częściej, bo większość zadeklarowała, że uprawia seks przynajmniej raz w tygodniu. Oczywiście, że częstotli­wość wcale nie musi się przekładać na jakość, ale po pierw­sze: trening czyni mistrza (a im pewniej czujesz się w łóżku, tym bardziej zadowolona z niego wychodzisz – kompleksy to kolejna rzecz, która robi nam megakrzywdę w sypialni), a po drugie: na pewno bardziej zadowoleni z życia są ci, któ­rzy uprawiają seks częściej, niż ci, którzy nie uprawiają go w ogóle (albo niewiele). A do tego Włosi potrafią cieszyć się życiem jak nikt inny. Tak po prostu. Dobre jedzenie, dobre wino, dobra pogoda, dobre towarzystwo – to nie tylko daje im przewagę nad Polakami, ale również ustawia ich bezpro­blemowe, nonszalanckie podejście do świata. Włosi się nie przejmują i ty też powinnaś zostawiać wszystkie stresy za drzwiami sypialni (albo tej wspomnianej przymierzalni, jeśli skusi cię seks po szwajcarsku). NAMASTE Po Włochach się spodziewałem, ale Hindusi, którzy uplaso­wali się na miejscu ósmym, mocno mnie zaskoczyli. Nawet biorąc pod uwagę fakt, że to z Indii pochodzi Kamasutra. Współcześni Hindusi wcale nie słyną z kreatywności godnej bardzo starego podręcznika z pozycjami. Nie mają czasu, żeby je wszystkie przerobić, bo – uwaga – są w łóżku sprinte­rami. Może na poczucie satysfakcji przekłada się właśnie to, że nie tracą zbyt wiele czasu na seks? Nie mam pojęcia, ale przy okazji tworzenia listy pytano też o średnią długość stosunku. I statystyczny Hindus załatwia sprawę w 13 minut. To i tak dłużej niż twój ostatni chłopak? Współczuję, chociaż nie ma co demonizować. Szybki numerek od czasu do czasu – wiem z doświadczenia i mówię także w imieniu byłych dziewczyn i przepytanych koleżanek – to fajne urozmaicenie. Zwłaszcza że wprowadza trochę pożądanej spontaniczności do życia seksualnego. Seks na spontanie uprawiają ludzie, którzy potrafią się nim cieszyć. Z kolei najmniej zadowoleni są na pewno ci, którzy zawsze robią tak samo. Dlatego cza­sem próbuj po hindusku, czasem po szwajcarsku, zawsze z włoskim podejściem, ale raczej nigdy po polsku.
Audiobook, John Gray – „Mężczyźni są z Marsa, kobiety z Wenus” – KLIK po audiobook taniaksiazka.pl . Kurs warty polecenia: Jak znaleźć miłość, LifeArchitect – klik po kurs lifearchitect.pl . Poniższe grafiki pochodzą z książki wyżej wymienionej „Dlaczego..” Pease: Mózg Kobiety 🙂 Mózg Mężczyzny 😉
Międzynarodowy Dzień Teatru toczył się w tym roku z niezbyt licznym udziałem aktorów. Nagrodom marszałka asystowali w przeważającej mierze urzędnicy, a nie artyści. W Gdyni w Teatrze Muzycznym aktorów świętujących rozdanie nagród prezydenta miasta też nie było wielu. Ale przy okazji studenci IV roku Studium Wokalno-Aktorskiego im. Danuty Baduszkowej zagrali dyplom. I to było święto. Pracę młodych zdolnych ludzi przyjechał oceniać Adam Ferency - aktor z wielka klasą i powściągliwością. Z uwagą śledził przedstawienie "Męski punkt widzenia" na motywach powieści Charlesa Bukowskiego "Szmira". Dramatyczne widowisko wg tego tekstu zbudował bardzo udanie Dariusz Siastacz - aktor Teatru Miejskiego w Gdyni, znakomity wykonawca monodramów, aktor śpiewający - słyszący i czujący. On też wyreżyserował "Męski punkt widzenia", wyciskając z adeptów studia dosłownie ostatnie poty. Bo jest to spektakl udany, w którym młodzi artyści wiedzą, co to jest scena, tekst, co to są relacje między bohaterami sztuki. Wiedzą też jak eksponować uczucia, choć może nie do końca są świadomi drzemiących w nich możliwości. Zdecydowanie w przedstawieniu jeszcze mniej "teatralnie rozbudzone" są panie. Obnoszą urodę i pewien styl dzięki pomysłowym kostiumom Elżbiety Mrozińskiej, a zapominają jeszcze niestety o kreowanych postaciach. Z pewności
Bilety na koncert Jolly Roger, Męski Punkt Widzenia, Zrefowani w Łodzi - Keja Pub - 14.10.2023. Zapisz się do informatora i nie przegap koncertu. Jolly Roger, Męski Punkt Widzenia, Zrefowani w Łodzi - 14.10.2023 - bilety Trzeba być twardzielem, żeby przebiec maraton. A co dopiero powiedzieć, kiedy przychodzi biec z dziesięcioma kilogramami kociego żwirku na plecach? Z podporucznikiem Straży Granicznej Piotrem Kalinowskim rozmawia Andrzej Mielnicki. — W tegorocznym XVI Maratonie Komandosa w Lublińcu okazał się pan najszybszy wśród startujących tam funkcjonariuszy Straży Granicznej. Taki z pana twardziel? — Czy twardziel? Nie, po prostu lubię sobie stawiać wyzwania. I dążyć do celu. To był mój już trzeci start w tym maratonie i jak do tej pory najlepszy. — Gratuluję, ale przyzna pan, że trzeba być twardzielem, żeby przebiec 42 kilometry i to z 10-kilogarmowym obciążeniem na plecach? Można paść na zawał. — Na pewno jest to wyzwanie, jest to obciążenie, ale trzeba się też do takiego startu odpowiednio przygotować. Odpowiednio wcześniej zacząć treningi. W takich biegach dużą rolę odgrywa psychika, może nawet większą niż samo przygotowanie fizyczne. Bo jeśli organizm mówi, że mam już dosyć, już nie chce, to mimo wszystko głowa podpowiada: dasz radę. I to jest taka walka podczas biegu: dasz radę czy nie dasz. — Ale to jest maraton inny od wszystkich, chociażby nie biegniecie w szortach i adidasach, a w pełnym umundurowaniu. — Na pewno mundur polowy, buty wojskowe, gdzie regulamin maratonu określa, że cholewki muszą mieć co najmniej 18 centymetrów wysokości, jest to spore utrudnienie. Przed biegiem zresztą sędziowie dokładnie sprawdzają ubiór, jak coś jest nie tak, to trzeba to poprawić.— Chyba jednak największym wyzwaniem jest ten 10-kilogarmowy plecak, który dźwigacie na plecach podczas biegu. Co jest w środku cegły, hantle? — Ja mam w plecaku żwirek dla kota. — Rozumiem, że jest pan miłośnikiem kotów? — Nie dlatego. Żwirek jest elastyczny, fajnie dopasowuje się do kształtu pleców podczas biegu. Nie powoduje obtarć, choć są zawodnicy, którzy mają w plecakach rzeczywiście ciężarki z siłowni. Inni znowu stawiają na książki i czasopisma owinięte w folię. Nieważne, kto co ma w plecaku, ale plecak musi ważyć minimum 10 kilogramów. Zarówno na starcie, jak i na mecie, plecak jest ważony.— No tak, to nie da się odchudzić nieco plecaka po drodze. Czy jest jakiś limit czasu, w którym trzeba przebiec Maraton Komandosa? — Siedem godzin, z tym że na półmetku to musi być 3 godziny i 20 minut. I zwykle zawodnicy mieszczą się w tych limitach. — To nie jest zwykły maraton, to bieg dla żołnierzy, funkcjonariuszy służb mundurowych. — Dokładnie tak, ale startują też cywile, którzy lubią takie wyzwania.— Powiedział pan, że liczy się psychika, ale też ważna jest kondycja. Jak pan przygotowuje się do takiego maratonu? Jak wygląda pana trening? — Biegam, chodzę na siłownię. Ponadto jestem członkiem bartoszyckiej grupy biegowej i zawsze we czwartki spotykamy się na stadionie miejskim w Bartoszycach. Naszym terenem jest Mirosław Figat. Maraton Komandosa jest zawsze rozgrywany w ostatnią sobotę listopada, dlatego już od początku września biegam w mundurze, z plecakiem. Powoli przyzwyczajam organizm do tak dużego wysiłku. — Nie biorą pana za żołnierza, który biegnie na alarm do jednostki? — Tam, gdzie biegam, dobrze już mnie znają. Przyzwyczaili się już do mego widoku.— Kto biega, ten wie, że podczas biegu przychodzi moment, że człowiek ma już wszystkiego serdecznie dosyć i najchętniej zszedłby z trasy. — Po trzydziestym kilometrze czuje się już ten ciężar, wysiłek. Czasem zdarzy się tzw. ściana u biegaczy. Dlatego trzeba równo rozłożyć siły. W tym roku udało mi się to zrobić bardzo dobrze, bo dwa okrążenia, które składają się na maraton, pokonałem w podobnym czasie, różnica wyniosła ok. 10 minut. Można więc powiedzieć, że biegłem równym tempem. Nie było jakiegoś kryzysu.— Buty wojskowe to nie adidasy. Człowiek nie ma bąbli, obtarć? — Nie, to kwestia doboru obuwia, odpowiedniej skarpety. Noga musi się przyzwyczaić do buta.— Słowem trzeba wrosnąć w ten but. Pan już długo tych żołnierskich butach? — W Straży Granicznej służę od 2004 roku. Od najmłodszych lat pociągał mnie mundur, może dlatego, że ojciec był policjantem, a brat żołnierzem. A więc na tej decyzji zaważyły po części i zamiłowanie do munduru, i tradycje rodzinne.— Pana czas na maratonie to 4 godz. 35 min. i 4 sekundy. Dla mnie szacun, ale byli od pana szybsi, i to nawet jedna kobieta, Patrycja Bereznowska. Na pana usprawiedliwienie, z nią przegrać, to żaden wstyd. To najlepsza ultramaratonka na świecie. W dwie doby przebiegła 401 kilometrów. — Mistrzyni świata, wielka klasa. Biegła już któryś raz z rzędu w Maratonie Komandosa. Wielki szacun dla niej, ale też pani Patrycja zawodowo zajmuje się bieganiem. — A pan biega po pracy. — Bieganie to moja pasja, odskocznia od rzeczywistości, możliwość odreagowania od problemów dnia codziennego.— Czy bieganie jest dla każdego? — Tak by się wydawało, ale są osoby, które próbowały biegać, ale po pewnym czasie dawały sobie z tym spokój. To po prostu trzeba lubić, trzeba to pokochać. A bieganie wciąga, uzależnia, ale tak pozytywnie. Wystarczy, że przez jakiś czas nie biegam, to już mnie nosi po domu. Żona wtedy żartuje, to idź i sobie pobiegaj. Wracam jak nowo narodzony. — To ile to musi być tych kilometrów w nogach, żeby pan usiedział spokojnie w fotelu? — Zwykle są to 3-4 treningi w tygodniu, a dystans — 60-70 kilometrów. Nie jest to może dużo, ale dla mnie wystarczy, żeby przygotować się do „Komandosa” czy innych biegów.— Zimą też pan biega? — Nie ma złej pogody na bieganie, chyba że nie ma chęci. Najważniejsze wyjść na trening. Czytaj e-wydanie Gazeta Olsztyńska zawsze pod ręką w Twoim smartfonie, tablecie i komputerze. Roczna prenumerata e-wydania tylko 199 w załączony PDF lub wejdź na stronę >>>
O firmie. Firma "Męski Punkt Widzenia Daniel Guściara" figuruje w rejestrze gospodarczym pod Numerem Identyfikacji Podatkowej: 7692070769. Firma ma numer REGON: 521119350. Siedziba firmy mieści się w miejscowości Piotrków Trybunalski w województwie łódzkim.
TFg6pLR.
  • apf9bcayqc.pages.dev/24
  • apf9bcayqc.pages.dev/39
  • apf9bcayqc.pages.dev/86
  • apf9bcayqc.pages.dev/61
  • apf9bcayqc.pages.dev/53
  • apf9bcayqc.pages.dev/67
  • apf9bcayqc.pages.dev/4
  • apf9bcayqc.pages.dev/30
  • męski punkt widzenia z marsa pl